piątek, 8 kwietnia 2011

Nowość: Astor Lipt Tint Perfect Stay.

Dziś na rynek wchodzi nowy, rewolucyjny produkt firmy Astor - Lipt Tint, czyli szminka we flamastrze. Przez ostatni tydzień miałam przyjemność testować ten produkt. Otrzymałam Lip Tint-y w 3 odcieniach: 103 Rosewood Blush, 200 Grenadine oraz 300 Nude Sweetness. I to właśnie ten ostatni najbardziej przypadł mi do gustu, przez to, że jest najbardziej naturalny z tej trójki.


Pomadki posiadają dwie końcówki - jedną w formie flamastra, która pozwala na precyzyjną aplikację koloru oraz obrysowanie ust (taka forma ma za zadanie wyeliminować konieczność stosowania konturówki); druga końcówka to balsam nabłyszczający. Postaram się Wam w przejrzysty sposób przedstawić co polubiłam w tym produkcie, a co nie przypadło mi do gustu.

Zalety:
- trwałość - pigment wnika w usta i długo się utrzymuje. Nawet po 'zjedzeniu' warstwy balsamu usta pozostają lekko zabarwione na dany kolor. Najmniej trwały okazał się kolor najjaśniejszy (Nude Sweetness)
- pomadki są niewyczuwalne na ustach (zwłaszcza kiedy nie użyjemy balsamu)
- usta po ich użyciu się nie kleją ( nie ma problemu z klejeniem się włosów do ust na wietrze;) )
- bez użycia balsamu pomadka nie pozostawia śladów
- możliwość precyzyjnej aplikacji
- balsam bardzo fajnie nabłyszcza i odżywia usta, wyrównuje kolor pomadki
- nie wysusza ust

Wady:
- o ile obrysowanie ust jest bardzo wygodne, o tyle wypełnienie ust kolorem nie jest już taką łatwą sprawą. Ponadto jeśli użyjemy do tego celu nie "końca końcówki" a boku, co pozwala na szybszą aplikację, wydziela się zapach typowy dla markerów, przez co aplikacja jest nieprzyjemna.
- podkreśla wszelkie niedoskonałości na ustach (suche skórki, itp.), zbiera się na nich więcej koloru, co wygląda nieestetycznie. Na szczęście po użyciu balsamu, kolor się wyrównuje.
- forma balsamu jest nietrafiona - bardzo łatwo go uszkodzić, lepiej gdyby był wysuwany.

Zastanawiam się jak długo posłuży nam taka szminka, tzn. ile jest w niej tego płynu i czy w trakcie używania końcówka nie zaschnie co uniemożliwi dalsze stosowanie.

Uwaga: nie odwracajcie kolejności aplikacji, tj. nie używajcie flamastra na balsam, bo wówczas końcówka się natłuszcza i nie wydziela już koloru. 

Usta przed aplikacją:
usta lekko rozjaśnione podkładem

300 Nude Sweetness | bez balsamu:

 300 Nude Sweetness | z balsamem:

103 Rosewood Blush | bez balsamu:

103 Rosewood Blush | z balsamem:

200 Grenadine | bez balsamu:

200 Grenadine | z balsamem:

Jak widzicie bez użycia balsamu usta nie prezentują się zbyt dobrze, kolor jest nierównomierny. Co więcej, w rzeczywistości kolory są nieco ciemniejsze niż na zdjęciach. Zwłaszcza Nude Sweetness wyszedł na zdjęciach bardzo delikatnie, w rzeczywistości jest bardziej czerwony. Bardzo spodobał mi się kolor Rosewood Blush, ale chyba jest zbyt intensywny. To zdjęcie idealnie oddaje jego kolor:

Podsumowując, jest to fajny produkt dla osób które lubią wyrazisty kolor na ustach, ponieważ markery są naprawdę intensywne. Poza tym, mam mieszane uczucia. Mnie chyba nie odpowiada taki sposób aplikacji i chyba wolę tradycyjne pomadki:) Aczkolwiek trwałość na duży plus i myślę, że gdyby kolory były bardziej naturalne byłby to super produkt do makijażu ślubnego.

PS. Serdecznie dziękuję firmie Astor za zaproszenie do testów:)

10 komentarzy:

  1. Jeśli ktoś używa tego różu codziennie, możliwe że się kończy. Ja jednak chyba nie wytrwam, nawet gdybym się bardzo starała i malowała nim 3 x dziennie ;)
    U mnie też niebawem pojawi się notka o Lip Tintach.
    Kolory są bardzo intensywne i ja się niestety w takich zbyt dobrze nie czuję :(
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz śliczny kształt ust i kolor :-) recenzja bardzo fajna, mam podobne odczucia co do tintów, choć u mnie jednorazowa aplikacja Rosewooda wygląda super, nie jest ciemna a właśnie różowiutka i twarzowa. Zgadzam się, że gdy użyje się go za wiele będzie wyglądał baardzo ciemno, tak jak u Ciebie na zdjęciu :-) I co do odwrócenia aplikacji też się zgadzam, końcówka się natłuszcza i nie chce malować :/

    OdpowiedzUsuń
  3. lajfstyle, ja też nie, preferuję nude lips;)

    Idalia, dziękuję :) muszę spróbować w takim razie nałożyć go nieco mniej, tylko nie wiem jak, bo żeby go równomiernie nałożyć to trzeba się jednak namachać i jedna warstwa nie wystarczy.

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo mi się tu u Ciebie podoba, dodaję do obserwowanych :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Im wiecej czytam o tych tintach, tym mniej mnie kreca :D I dobrze, bo i tak nie mam gdzie ich kupic ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. we flamastrze? To coś dla mnie ;)Gdyby ten nude sweetness wyglądał tak jak na zdjęciu to może bym się skusiła.
    W ogóle patrzę na to ostatnie zdjęcie i tak myślę, że całkiem ciekawie wyglądasz w ciemnych ustach, pomyśl nad taką drapieżną sesją ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. nie lubie kolorowych pomadek bo czesto osadzaja sie na moich zebach . moze te astora to cos dla mnie? . slyszalam ze kosztuje ok 35 i sama nie wiem czy warto tyle za nie dac . no i jak juz zdecydowanie wybralabym jakis jasny kolor .

    podoba mi sie Twoj blog . dodaje do obserwowanych i zapraszam do mnie http://smieti.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie używałam jeszcze nigdy flamastrów więc może się skuszę;) Wiesz może jaka jest cena tych z Astora?
    Świetna recenzja;)

    OdpowiedzUsuń
  9. a.: :)

    Ubrban: też miałam takie odczucia:D

    Asiu, spróbuj:) ale niestety jest ciemniejszy niż na zdjęciach.

    Smieti: z tymi na pewno nie miałabyś takiego problemu:)

    Izabela H.: dziękuje:) niestety nie wiem ile kosztują, Smieti pisze, że ok. 35zł.

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajna recenzja :)
    A odczucia co do tego produktu mamy bardzo podobne ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...