Dziś na rynek wchodzi nowy, rewolucyjny produkt firmy Astor -
Lipt Tint, czyli szminka we flamastrze. Przez ostatni tydzień miałam przyjemność testować ten produkt. Otrzymałam Lip Tint-y w 3 odcieniach:
103 Rosewood Blush,
200 Grenadine oraz
300 Nude Sweetness. I to właśnie ten ostatni najbardziej przypadł mi do gustu, przez to, że jest najbardziej naturalny z tej trójki.
Pomadki posiadają dwie końcówki - jedną w formie flamastra, która pozwala na precyzyjną aplikację koloru oraz obrysowanie ust (taka forma ma za zadanie wyeliminować konieczność stosowania konturówki); druga końcówka to balsam nabłyszczający. Postaram się Wam w przejrzysty sposób przedstawić co polubiłam w tym produkcie, a co nie przypadło mi do gustu.
Zalety:
- trwałość - pigment wnika w usta i długo się utrzymuje. Nawet po 'zjedzeniu' warstwy balsamu usta pozostają lekko zabarwione na dany kolor. Najmniej trwały okazał się kolor najjaśniejszy (Nude Sweetness)
- pomadki są niewyczuwalne na ustach (zwłaszcza kiedy nie użyjemy balsamu)
- usta po ich użyciu się nie kleją ( nie ma problemu z klejeniem się włosów do ust na wietrze;) )
- bez użycia balsamu pomadka nie pozostawia śladów
- możliwość precyzyjnej aplikacji
- balsam bardzo fajnie nabłyszcza i odżywia usta, wyrównuje kolor pomadki
- nie wysusza ust
Wady:
- o ile obrysowanie ust jest bardzo wygodne, o tyle wypełnienie ust kolorem nie jest już taką łatwą sprawą. Ponadto jeśli użyjemy do tego celu nie "końca końcówki" a boku, co pozwala na szybszą aplikację, wydziela się zapach typowy dla markerów, przez co aplikacja jest nieprzyjemna.
- podkreśla wszelkie niedoskonałości na ustach (suche skórki, itp.), zbiera się na nich więcej koloru, co wygląda nieestetycznie. Na szczęście po użyciu balsamu, kolor się wyrównuje.
- forma balsamu jest nietrafiona - bardzo łatwo go uszkodzić, lepiej gdyby był wysuwany.
Zastanawiam się jak długo posłuży nam taka szminka, tzn. ile jest w niej tego płynu i czy w trakcie używania końcówka nie zaschnie co uniemożliwi dalsze stosowanie.
Uwaga: nie odwracajcie kolejności aplikacji, tj. nie używajcie flamastra na balsam, bo wówczas końcówka się natłuszcza i nie wydziela już koloru.
Usta przed aplikacją:
 |
usta lekko rozjaśnione podkładem |
300 Nude Sweetness | bez balsamu:
300 Nude Sweetness | z balsamem:
103 Rosewood Blush | bez balsamu:
103 Rosewood Blush | z balsamem:
200 Grenadine | bez balsamu:
200 Grenadine | z balsamem:
Jak widzicie bez użycia balsamu usta nie prezentują się zbyt dobrze, kolor jest nierównomierny. Co więcej, w rzeczywistości kolory są nieco ciemniejsze niż na zdjęciach. Zwłaszcza Nude Sweetness wyszedł na zdjęciach bardzo delikatnie, w rzeczywistości jest bardziej czerwony. Bardzo spodobał mi się kolor Rosewood Blush, ale chyba jest zbyt intensywny. To zdjęcie idealnie oddaje jego kolor:
Podsumowując, jest to fajny produkt dla osób które lubią wyrazisty kolor na ustach, ponieważ markery są naprawdę intensywne. Poza tym, mam mieszane uczucia. Mnie chyba nie odpowiada taki sposób aplikacji i chyba wolę tradycyjne pomadki:) Aczkolwiek trwałość na duży plus i myślę, że gdyby kolory były bardziej naturalne byłby to super produkt do makijażu ślubnego.
PS. Serdecznie dziękuję firmie Astor za zaproszenie do testów:)